tablica informacyjna

- Zapraszamy do zapisów! -
- Szablon zawdzięczamy cudownej Emergency z PG! Bardzo dziękujemy!-


czwartek, 8 września 2016

floral & fading



Jung Hoseok
18.02.90 ; trener tańca we własnej szkole tanecznej ; samotny ojciec

Ślub nadszedł szybko, córka jeszcze szybciej, a rozwód najszybciej ze wszystkich, niczym grom z jasnego nieba. W sumie znajomi zawsze mówili mu, że żyje szybko i że nie zamartwia się konsekwencjami swoich czynów, tylko stara się jak najwięcej czerpać z każdej chwili - właśnie takim był człowiekiem i właśnie takim jest także teraz, chociaż już nie pod znakiem zabawiającego się nastolatka, a raczej pod tytułem samotnego ojca. Cieszy się, że może dawać swojej Jiwoo to, co najlepsze i dokładnie tak, jak kiedyś, uśmiech nigdy nie schodzi mu z ust. Uśmiecha się gdy rano robi jej śniadanie, gdy odprowadza ją do szkoły, gdy pędzi na złamanie karku do swojej szkoły tańca, gdy przychodzi do domu po długich, ciężkich treningach kompletnie zmęczony i spocony, gdy wie, że mimo wykończenia musi jeszcze zająć się sześciolatką, swoim małym promyczkiem, oczkiem w głowie. Matka małej nachodzi go od czasu do czasu, chociaż trzy lata temu straciła wszelkie prawa rodzicielskie gdy oświadczyła, że chce odejść z mężczyzną, z którym zdradziła męża, nie interesując się gronem rodzinnym. Hoseok był gotowy wybaczyć jej zdradę, na której ją przyłapał, gdyby kobieta sama nie domagała się rozwodu po całym wydarzeniu. Eks-żona jest teraz jednak przeszłością, tak samo jak wiele innych rzeczy: całkowicie beztroskie życie, wszelkie zabawy w zbyt dużej ilości, nastoletni wigor oraz bunt.


Nie zmienił się kompletnie. Wciąż posiada pewną pozytywną energię, która wręcz świeci dookoła niczym aura, wciąż zbyt głośno mówi i zbyt głośno się śmieje, czasami przez przypadek budząc tym Jiwoo, wciąż budzi się pełen energii i chęci do życia, co zdecydowanie nie zdarzałoby się, gdyby nie miał córki, kogoś, dla kogo żyć po tragicznym zakończeniu swojego małżeństwa, w które był naprawdę głęboko i emocjonalnie zaangażowany. Wciąż kocha taniec ponad własne życie, chociaż teraz ta pasja zsunęła się na drugie miejsce na liście jego priorytetów; wciąż uwielbia czuć palące go mięśnie, udoskonalać swój własny styl, zarażać miłością do tego zajęcia innych, zachęcać ich, chwalić; wciąż śmiejąc się wspomina czasy swojej pierwszej prawdziwej pracy, gdy jako striptizer wyginał się i rozbierał przed innymi w nocnym klubie. I chociaż teraz stara się pokryć rolę odpowiedzialnego ojca, dojrzałego, samotnego tatusia, który nigdy nie pozwoliłby nikomu zrobić krzywdy swojemu dziecku, czasami plącze się i w tym gubi, czasami czuje się tak, jakby ta rola była dla niego zbyt ciężka, czasami dopytuje się, jaki jest na to wszystko najlepszy sposób, czasami brakuje mu energii i czasu, aby połączyć opiekę nad córką ze swoją szkołą taneczną, więc zabiera ją ze sobą na lekcje czy treningi, ale jednak daje sobie radę i czerpie ze swojego życia i ze swoich marzeń co do tego, aby wybić się na scenie tanecznej jeszcze wyżej, ogromną satysfakcję. Sam. Bo po rozwodzie kocha tylko Jiwoo.


10 komentarzy :

  1. [ AAAAAAAA Tatuś! Omg wreszcie, wreszcie, wreszcie!!!! Kocham mocno i jego i ciebie, u know <333 Moje biedne, idę tulić :D
    Oć na wąteczki skarbieeee <3 ]

    Jimin i Jungkook

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ojena~ Jest i on! Słyszałam już wcześniej plotki ploteczki, że będziemy mieli tatusia i tak bardzo mnie to zaintrygowało... a może freinds z Daehyun'em? Są w podobnym wieku i Hoseok mógłby na przykład ułożyć dla niego choreografię na jakiś koncert ><
    Powodzenia z nim, weny!]

    Dae » Shin » Dareum

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj miałem dzień wolny więc postanowiłem to wykorzystać. Od jakiegoś czasu zdarzało mi się odwiedzać szkoły taneczne i podglądać fragmenty choreografii, uczyć się czegoś nowego i ewentualnie wyłapywać fragmenty, które mogły mnie zainspirować do tworzenia czegoś nowego.
    Dzisiaj wylądowałem w dosyć małej, ale przyjemnej szkole u Junga Hoseoka. Nie znałem go jakoś szczególnie, ale dla mnie bardziej liczył się jego taniec niż jego nazwisko. W końcu tancerza oceniało się po przekazie, stylu i pasji. A przynajmniej ja wychodziłem z takiego założenia.
    Poprawiłem szarą bluzę i wszedłem do pomieszenia, gdzie słyszałem muzykę. Usiadłem sobie z tyłu, by im nie przeszkadzać i obserwowałem. A to co zobaczyłem wprawiło mnie w oniemienie, prawdziwy zachwyt!
    Poczekałem, aż wszyscy wyjdą, a wtedy podniosłem się i podszedłem do tego mężczyzny, z wielkim uśmiechem na twarzy.
    - O rany, to było świetne! - powiedziałem oczarowany. - Gdzie się pan tak nauczył świetnie tańczyć?

    JK

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały czas obserwowałem tego mężczyznę z ogromnym uznaniem w oczach. Zobaczyć kogoś tak poświęconego pasji tańca, że aż czuło się to i tak oddanego, by przekazać swoje umiejętności swoim uczniom to było coś! Już dawno czegoś takiego nie spotkałem, nawet w UA, bo odkąd odeszła pani Zang nikt nie posiał takiej werwy i zapały. Teraz czułem się tak jakbym zobaczył kogoś wyjątkowego, kogoś od kogo mógłbym się uczyć przez całe dnie, a zmęczenie pojawiłoby się dopiero podczas zasypiania. Od razu wiedziałem, że ten człowiek daleko zajdzie w swoim fachu i miałem ochotę zapisać się do niego na lekcje, gdyby nie tylko czas, którym w sumie nie dysponowałem. Wytwórnia rzadko kiedy dawała mi wolne, a czas po treningach wykorzystywałem na odpoczynek i regenerację.
    - Wooow, no nie dziwię się, że z takimi umiejętnościami tam pana przyjęli - powiedziałem, kiwając z uznaniem głową.
    Czy ja właśnie znalazłem sobie autorytet? Przecież ja go nawet nie znam! Choć ponoć taniec potrafi sporo powiedzieć o człowieku tak teraz czułem, że chciałbym potrafić tyle, co on, ale przede mną jeszcze długa droga, niestety.
    Na jego pytanie, uśmiechnąłem się delikatnie i zagryzłem wargę. Powiedzieć mu czy nie powiedzieć? A zreztą, nie lubię kłamać, to obrzydliwe!
    - Jestem trainee w YG - oznajmiłem. - Ale lubię przychodzić w takie miejsca i patrzyć. Zawsze coś ciekawego można wynieść czy zobaczyć z czym by się nie poradziło - powiedziałem, drapiąc się po policzku. - Na przykład z ten kawałek od obrotu na pięcie byłby raczej dla mnie trudny, więc pewnie po powrocie bym go ćwiczył... - Zagryzłem wargę. - Ah przepraszam... Gadam głupoty i zabieram panu czas.

    JK

    OdpowiedzUsuń
  5. Uśmiechnąłem się na jego słowa, choć sam nie do końca byłem, co do tego przekonany. Czy ja byłem na dobrej pozycji? Byłem trainee w no dosyć sporej wytwórni, znanej i która potrafiła wypromować nowy zespół, ale nikt nie daje mi stuprocentowej gwarancji, że zadebiutuję. Zawsze mogło się coś wydarzyć. Mogłem nie sprostać oczekiwaniom, mogłem zostać wyrzucony za... no różne rzeczy, mogłem doznać kontuzji czy problemów zdrowotnych. Niby nasz trener główny mówił, że zadebiutujemy w kwietniu przyszłego roku, a jeśli dobrze pójdzie to w marcu. Cieszyłem się jak gwizdek, ale do mojej grupy należeli wszyscy po różnych szkołach tanecznych czy uczelniach. Więc poziom był wysoki. A ja bałem się, że mógłbym coś spaprać...
    Otworzyłem szeroko oczy, patrząc się na niego pewnie jak dziecko na ogromnego misia czy lizaka, którego bardzo chciał dostać. Miałem ochotę piszczeć i skakać, ale nie wypadało, więc tylko się wyszczerzyłem, kiwając głową jak na sprężynce.
    - No pewnie! Pan jeszcze się pyta! - zaśmiałem się wesoło. - To będzie dla mnie okazja do nauki wielu rzeczy zapewne, więc tylko głupiec, by nie skorzystał! - powiedziałem będąc pełnym energii. - Nawet pan nie wie jak się cieszę! A tak w ogóle... - Zamrugałem oczkami. - Nie przedstawiłem się... - westchnąłem. - Park Jungkook - oznajmiłem, robiąc lekki ukłon, a potem wyprostowałem się, patrząc się na niego z króliczym uśmiechem. - Pokazać panu co umiem?

    JK

    OdpowiedzUsuń
  6. Na jego słowa, że parkiet jest mój, ponownie podniosłem wysoko kąciki swoich ust, drepcząc na środek parkietu, ale potem zrobiłem dwa kroki w kierunku lustra, by lepiej widzieć swoje ruchy, choć po chwili stwierdziłem, że nie chciałbym mu pokazywać wyuczonego układu na zajęciach, a raczej coś zupełnie mojego i od siebie. Jeszcze gdy byłem w Ulzzang Academy to wielokrotnie chodziłem z Hanem czy później sam na bitwy tancerzy, gdzie szkoliłem swój freestyle. Z początku był on naprawdę tragiczny, ale z czasem udało mi się go jako tako opanować. Wciąż nie uważałem, że jest w tym nie wiadomo jak dobry, bo w końcu jeszcze się uczyłem, ale w porównaniu z początkiem zrobiłem prawdziwy krok do przodu. Przynajmniej w mojej ocenie. Także na jego propozycję, kiwnąłem tylko wesoło głową, decydując że najzwyczajniej w świecie wsłucham się w muzykę, zatańczę jak potrafię i co mi będzie w danej chwili pasowało, a może i nawet wplączę trochę kroków z ich układu. W końcu widziałem to raz, nie byłbym w stanie odtworzyć nawet połowy, ale kilka ruchów było w miarę prostych, a przynajmniej miałem nadzieję, że nie sprawią mi problemów.
    Przymknąłem oczy, co było moim nawykiem, gdy zaczynałem tańczyć, a później już ciało ruszało się samo, ja tylko wykonywałem ruchy, uśmiechając się pod nosem, bo taniec sam w sobie sprawiał mi ogromną radość, nie ważne czy akurat ćwiczyłem po zajęciach, na treningu czy tańczyłem podczas sprzątania. To była część mnie i lubiłem się temu oddawać.
    Po skończonym przedstawieniu, wykonałem obrót na jednej nodze i uśmiechnąłem się szeroko do Hoseoka. Wziąłem głęboki oddech, by trochę uspokoić organizm, a potem podszedłem do niego, zagryzając nerwowo wargę. W sumie on się na tym znał, był absolwentem renomowanej uczeni, więc jego opinia byłaby dla mnie jakąś wskazówką i bardzo chciałem wiedzieć, co o tym wszystkim sądzi, więc wpatrywałem się w niego wielkimi oczkami, tylko od czasu do czasu mrugając.

    JK

    OdpowiedzUsuń
  7. [Omg *~* Mój cudowny Hopek skończył jako samotny ojciec ;-; nie to się nie dzieje naprawdę ;-; no ale trudno xD Karta świetna i zapraszam na wątek z moją blondynką :3]

    Suga

    OdpowiedzUsuń
  8. Widząc uśmiech na jego twarzy wywnioskowałem, że jednak nie było najgorzej i to co zobaczył, przypadło mu do gustu. Czułem się szczęśliwy, bo lekki wysiłek i robienie tego co lubię wyzwalało we mnie jeszcze więcej pokładów radości i energii, co przy moim codziennym, wysokim poziomie energii było można porównywać z adhd.
    Uśmiechnąłem się szeroko, gdy zaczął mi klaskać, bo takiego typu uznanie od osoby, która skończyła studia taneczne i w dodatku nauczyciela, były czymś wyjątkowym, albo to ja jarałem się byle czym. Chociaż zdecydowanie nie można powiedzieć, że to byle co. Był powód do dumy, bo to że ktoś jest trainee nie oznacza, że potrafi tańczyć. Każdy jest dobry w swoim fachu, ważne by jakoś wykonywał układy.
    - Waaa, naprawdę panu się podobało? - spytałem dalej tym zdziwiony. - Jej jak super! - pisnąłem i zaklaskałem w dłonie. - Ahh tak... praca nóg... No mam z nią czasami kłopoty. Może nie jakieś duże jak musimy wykonywać konkretny układ, bo wtedy nad tym pracuję, ale jak pan widział przy tańczeniu tak, o to jakoś nie umiem nad tym zapanować i czasami się mylę. Na początku jak mnie mój przyjaciel tak uczył, to zdarzało mi się upaść na podłogę, albo na niego, ale ja strasznie dużo gadam! Przepraszam! - powiedziałem zażenowany i położyłem dłoń na ustach, zagryzając wargę.
    Cudownie. Weźmie cię za dziwaka i wezwie ochronę. Ale ja naprawdę nie umiałem przystopować, gdy mój słowotok się uaktywnił. Wtedy mówiłem strasznie szybko, jakbym rapował, przez co nawet nie miałem pojęcia czy mnie zrozumiał. I przez szybkość i składnię, i w ogóle wszystko.
    Ugh!

    JK

    OdpowiedzUsuń
  9. Od małego powtarzano mi, że moje ciągłe gadanie tak szybkie i tak dużo jest złe, że inni tego nie lubią i ich to denerwuje. Moim rodzicom ogromnie się to nie podobało, więc już od dzieciństwa miałem wpajane, że za takie coś trzeba przeprosić, zwłaszcza jeśli to jest bardziej oficjalna rozmowa. Bo gdy rozmawiałem z moimi przyjaciółmi oni byli już przyzwyczajeni i z biegiem czasu potrafili jakoś to zaakceptować, przyzwyczaić sie do tego całkowicie. Wtedy nie zwracałem na to uwagi, ale teraz mogło to być kłopotliwe, a co gorsza pan Hoseok mógł mnie wziąć za nie wiadomo kogo!
    Trochę mi ulżyło, gdy powiedział, że to dla niego nic. Uśmiechnąłem się delikatnie do niego, a na wieść, że chce przećwiczyć ze mną układ, znowu oczka mi się zaświeciły i powstrzymywałem się przez podskakiwaniem z radości.
    - No jasne! Jeszcze się pan pyta! Oczywiście, że chcę! To będzie dla mnie naprawdę fajna lekcja! Już dawno nie widziałem, by ktoś z taką pasją prowadził zajęcia - odpowiedziałem szczerze.

    JK

    OdpowiedzUsuń
  10. Starałem się skupić. Ogromnie skupić i skoncentrować, co dla mnie było naprawdę trudne, bo miałem tysiące myśli na sekundę, a siedzenie w jednym miejscu czy robienie jednej rzeczy było dla mnie męczarnią. Chyba, że chodziło o taniec czy ćwiczenie moich strun głosowych. na tym mogłem spędzić godziny, ale to w porównaniu do liczenia zadań z matematyki, było dynamiczne!
    Ku mojemu zadowoleniu, całkiem dobrze mi szło. Skoncentrowałem sie na tańcu całkowicie, pracując nad nogami, bo wiedziałem, że wywalenie się na prostej drodze było wcale nie jakąś abstrakcją dla mnie. A raczej wysokim prawdopodobieństwem...
    Teraz przyszedł czas na to, by zaprezentować wyniki mojej obserwacji. Stanąłem bliżej niego i zacząłem wykonywać takie ruchy jak on, choć wolniejsze i mniej precyzyjne, ale musiałem nad tym jeszcze poćwiczyć, to było wiadome.
    - I jak? - spytałem, a potem usłyszałem telefon. Uśmiechnąłem się przepraszająco i odebrałem. Zmarszczyłem brwi, ale nasz opiekun miał do nas sprawę i musiałem się pojawić w wytwórni. - Yaaah, przepraszam seonbae, ale obowiązki wzywają. - Wydałem wargę i podszedłem do niego. - Am... mogę kiedyś tu jeszcze przyjść? - spytałem, uśmiechając się do niego uroczo.

    JK

    OdpowiedzUsuń